W ostatnim poniedziałkowym meczu IV ligi grupy „A” obraz lądującej między słupkami futbolówki był najczęstszym zjawiskiem. Ostre strzelanie urządził sobie Jeppesen, który w rywalizacji z Ankarą FC aż 12 razy posyłał piłkę do siatki, odnosząc jedno z najwyższych zwycięstw dnia. A dokonał tego mimo absencji najlepiej punktującego do tej pory Yurii Prozheiko, którego po raz pierwszy na boisku zabrakło. Początkowo mogło się wydawać, że Czerwono-Czarni wykorzystają osłabienie po stronie konkurentów. Trzykrotnie bowiem wysuwali się na czoło zawodów, ale i po trzecim golu doczekali się skutecznej reakcji rywali, którzy za sprawą Roberta Bannacha wyrównali, a później po zagraniu tego zawodnika przejęli prowadzenie. Licznych zwrotów akcji dostarczył zatem pierwszy kwadrans spotkania, ale od kiedy Niebiescy znaleźli się w lepszym położeniu, stale wiedli prym, systematycznie podbijając wartość na swoim koncie. Aż połowa bramek była autorstwa wspomnianego Roberta Bannacha. Był to premierowy bezpośredni mecz powyższych zespołów, więc Jeppesen znakomicie otworzył ten rozdział swojej historii.